poniedziałek, 9 września 2013

Tak było kiedyś...

Kartka z życia Diany…

Miała być biegaczką na miarę Ireny Szewińskiej. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały, że kariera stoi przed nią otworem. Skończyła podstawówkę, zaczęła naukę w olsztyńskim liceum. Wszystko podporządkowane biegom, choć i w nauce osiągała znaczące wyniki. Mimo wszystko jednak z zeszytami i książkami wygrywały kolce i bieżnia. Wolała wylewać hektolitry potu na siłowni, niż pocić się w dusznej klasie nad matematycznymi zagwozdkami. Obiecała sobie, że będzie kiedyś o niej głośno. Nie będzie. Na samym początku kariery dopadły ją dolegliwości przewidziane dla 30-letniej zawodniczki, która zamierza rezygnować już ze startów, odchodząc z bieżni w glorii i chwale. Najpierw ból w kolanie, potem obrzęk. Dziesiątki badań i pomysłów na diagnozę. Jedna z nich była bezlitosna- łękotki w obu kolanach do usunięcia. Nie rozumiała dlaczego przydarzyło jej się to w takim wieku. Próbowano jej tłumaczyć, że staw stawowi nie równy, że nie można wszystkich traktować tą samą miarą. Nie chciała tego słuchać. Wizyta u ortopedy zakończyła się ucieczką z gabinetu.
-Diana zaczekaj!- nie zaczekała. Biegła ile sił w nogach, byleby tylko pokazać mu, że lekarz się myli, że ona wcale nie musi poddawać się operacji, która najprawdopodobniej zakończy jej karierę. Po operacji łękotki można wrócić, ale na rok startów, na jakąś ważną imprezę. Nie można wrócić, gdy chce zdobywać się światowe stadiony, a nie szczebel wojewódzki czy nawet ogólnopolski.
-Dianka tak nie można!- dogonił ją. Jest starszy, ma długie nogi i jest zdecydowanie sprawniejszy. Łapie ją w ramiona i tuli do siebie na środku chodnika. Tylko z nim chciała przyjść na wizytę. Nie chciała, by rodzice odwodzili ją od decyzji poświęcenia całego życia sportowi ze względu na zdrowie. Liczyła na to, że on to zrozumie, bo sam uprawia sport i wie, jakie to dla niej ważne. Pomyliła się. On tak samo jak rodzice jest zdania, że powinna dać się pokroić, a potem zrezygnować.
-Nadal uważasz, że do życia trzeba podchodzić optymistycznie?! Moje dziś rozsypało się jak domek z kart! Zostaw mnie Łukasz, my do siebie nie pasujemy nawet jako przyjaciele. Nie wiem czy bym zniosła fakt, że losem takiego nieudacznika interesuje się ktoś taki jak ty.-wyrywa mu się, zostawiając w osłupieniu. Targają nią sprzeczne emocje. Z jednej strony chce by dał jej spokój, ale z drugiej nie pogardziłaby jego silnymi ramionami. Odbiega kilka metrów i zatrzymuje się. On jest o krok. Cały jej i tylko dla niej. Jej przyjaciel.
-A ty nadal uważasz, że cię z tym wszystkim zostawię? Nie obchodzi mnie to jakie są twoje łękotki. Mnie interesuje tylko to, co masz tutaj. Ta część ciała działa bez zarzutu…


Kartka z życia Łukasza…
Miał już więcej tego nie robić. Miał się nie upijać do nieprzytomności. Zrobił to, ale przecież była okazja. Opijał z kolegami kontrakt z olsztyńską drużyną. W tym miejscu miała się już zacząć poważna gra za poważne jak na niego pieniądze. Swoje mieszkanie, które w tym momencie przypomina pobojowisko, zarysowany już samochód, po kozackiej próbie zmieszczenia się w jakimś ciasnym przejeździe. Konto na chwile obecną świeci pustkami, ale już w przyszłym miesiącu nie będzie gołodupcem.
Smuga światła przedziera się przez zasłonki, rażąc go niemiłosiernie w oczy. Zamiast się podnieść, przykrywa szczelniej głowę poduszką. Nie pomaga, bo i tak boli. Podnosi się niechętnie, uważając na porozrzucane puszki i butelki na podłodze. Robi kilka kroków i o nic się nie potyka. Otwiera oczy szerzej. Podłoga lśni, wszystkie butelki są w niebieskim worku obok drzwi, a na stole w kuchni stoi maślanka i ulubione kanapki z baleronem i musztardą sarepską. Szczypie się w okolicach nadgarstka, by upewnić się, że ten rozpościerający się obrazek przed nim to nie zwykłe pijackie majaki, a najczystsza prawda.
-Diana… -obok niego ja cień sunie przyjaciółka z wiadrem i mopem. Zapomniał, że dał jej klucze. Zapomniał, że cokolwiek w jego życiu się nie dzieje i w jakie tarapaty nie wpadnie, to ona jest zawsze gotowa, by go wspomóc i wesprzeć. Gdy w dzieciństwie śmiał się z jej długich włosów i kitek na czubku głowy nie przypuszczał, że ta dziewczyna na stałe zakorzeni się w jego życiu. Jest inna niż wszystkie, które go otaczają. Jest przede wszystkim zdecydowanie inna od Kamili, jego dziewczyny. Obie są tak różne, a w sumie jednakowo ważne. Idealny układ dla kogoś takiego jak on. Dwie ładne panny u jego boku. Jedna ładnie się prezentuje, szepta czułe słówka i całuje, a druga sprząta i gotuje. Zero pretensji, zero chęci zamiany ról. Po prostu wie, że jest dla niego ważna i tyle.
-Masz mi coś dopowiedzenia?
-Mam. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie, reszta się przy tobie chowa. Pamiętaj o tym…



~*~
Może i robię źle, może nie będę regularnie tu czegoś dodawać, ale nie chce kisić tego pomysłu w głowie do usranej śmierci, bo to jest o Łukaszu Kaaa, a on na to nie zasługuje. Zakładka z bohaterami jest dla Was i nie gryzie, może się z nią zapoznać. Złóżcie w stosownym miejscu chęć o informowaniu o nowościach tutaj, a na pewno nie zostanie pominięte. 
Czuje, że ta historia będzie miała najwięcej wątków z mojego życia. Nie chciałam zostać Ireną Szewińską, ale brak odpowiedniego zdrowia i u mnie wiele zatrzymał.
Pozdrawiam, Paulinkaa