sobota, 28 grudnia 2013

Three

Już dawno nie byłam tak wściekła na Łukasza jak w chwili w której powiedział mi, że mam iść na studniówkę z Pawłem Siezieniewskim, bo chłopak nie ma z kim iść, a chciałby się pobawić na tej jakże zacnej imprezie. Przecież to jasne, że przyjmujący olsztyńskiej drużyny nie pomyślał o mnie, tylko ten idiota zaproponował moją osobę, a teraz już od 15 minut zabiera mi długą przerwę i próbuje przekonać do wspólnego wyjścia na „podwójną randkę”. On będzie poprawiał relacje z Kamilą, a ja będę poznawać Pawła.
-No co ci szkodzi iść? Studniówka to nie ślub Diana, zawsze możesz zrezygnować gdy zobaczysz, że nie dogadujesz się z Pawłem. Przecież go znasz, to naprawdę fajny chłopak.- nic do niego osobiście nie mam. Jestem skłonna powiedzieć, że ma zdecydowanie więcej oleju w głowie niż Kadziewicz, ale to nie zmienia w żaden sposób mojego podejścia do całej tej szopki. Ja po prostu źle czuję się na takich balach, w sukienkach, obcasach, wyfiokowana od stóp do głów i wymalowana jak krakowska kamienica na przyjazd papieża.
-Ma rację. Dianka ty nigdzie nie wychodzisz, więc musisz się trochę otworzyć na świat, bo inaczej uzależnisz swoje życie tylko od Kadziewicza, a to nie jest najlepsze rozwiązanie.- do rozmowy włącza się, siedząca na parapecie obok mnie Oliwia. Oczywiście nie szczędzi sobie kąśliwej uwagi na temat Łukasza, ale w tym momencie puszczam to mimo uszu. Do tej pory nigdy ich zdanie nie pokryło się ze sobą, a dziś oboje są przeciwko mnie?
-A może mi jest tak dobrze? Może wcale nie chce mi się wychodzić do ludzi? Wam jest łatwo powiedzieć, bo to nie wasze marzenia legły w gruzach. Moje życie do tej pory wyglądało zupełnie inaczej i ciężko jest mi je sobie poukładać na nawo.-wstałam dziś rano z łóżka i uświadomiłam sobie, że już dziś rozpoczynałabym sezon halowy w swoim lekkoatletycznym klubie. Zjechałam wzrokiem na swoje kolana i szybko uświadomiłam sobie, że do tego życia już nie wrócę.
-Diana nie przesadzaj. Tyle razy ci mówiłem, że koniec twojej kariery to nie koniec świata. Przecież ty musisz żyć. Może inaczej, ale nie znaczy od razu, że gorzej.-zacisnęłam nerwowo pięści na parapecie i zeskoczyłam z niego. Stanęłam naprzeciwko Kadziewicza i zadarłam głowę do góry, by popatrzeć mu w oczy.
-Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz miał takiego dnia w którym będziesz musiał zrezygnować ze wszystkiego tylko dlatego, że zdrowie nie pozwoliło ci robić tego, co kochasz. I pozwolicie oboje, że sama będę decydować o tym z kim będę spędzać czas i w jaki sposób!- jeszcze nie pogodziłam się z tym, że nie mogę czynnie uprawiać sportu w takim wymiarze, w jakim bym chciała. Jestem wdzięczna Oliwii i Łukaszowi za to, że w ciężkim dla mnie czasie starają się wyciągać mi pomocną dłoń, ale nie cierpię słuchać tych utartych sloganów, że wszystko będzie dobrze, że się ułoży. Ja sama muszę poczuć, że się ułoży.
-Zaczekaj!- zostawiłam ich, ruszając w kierunku klasy. Znów czeka mnie i Oliwię osobna lekcja w ławce. Muszę sobie wszystko ułożyć w głowie. Przede wszystkim muszę zastanowić się nad jakąś szybką alternatywą. Chcę przede wszystkim odłączyć się trochę od Łukasza, bo nasza symbioza zaczyna powoli wpędzać mnie w jakąś skrajność. Czuję to po sobie już teraz. Pokłóciliśmy się, a ja już zastanawiam się jak będzie wyglądał mój dzień bez telefonicznych rozmów z przyjacielem. Z rękę na sercu mogę powiedzieć, że Oliwii nie będzie mi tak brakować jak jego. Z Pająk jest jednak inna sprawa, bo my za następną godzinę lekcyjną już będziemy rozmawiać jak gdyby nic się nie stało. Z Łukaszem będzie inaczej. Tak łatwo nam nie przechodzi, a każda poważniejsza kłótnia boli zarówno mnie i jego bo mamy świadomość, że to kolejna rysa na sercu.
-Diana przepraszam. Wiem, że nie powinnam tak mówić i nie powinnam też brać strony Kadziewicza. Dasz wiarę, że ja pierwszy raz w życiu w czymś się z nim zgodziłam? Cholera, ale nadal uważam, że on ma rację. Nie chodzi mi o bieganie, ale o to, że powinnaś pójść na tę studniówkę z jego kolegom i pokazać „szkolnemu macho”, że ty też potrafisz się świetnie bawić.-myślę o tym intensywnie. Właściwie to mogłabym pójść na to spotkanie. Pogadać i zorientować się co i jak. Pójście na studniówkę to żadna deklaracja. Kupię sukienkę, zamówię wizytę u fryzjera, potańczę całą noc i już.
-Zareagowałam emocjonalnie. Nie mniej jednak uważam, że nikt nie może tak naprawdę zrozumieć tego jak mi ciężko od kiedy nie mogę zajmować się bieganiem. Ja naprawdę wiązałam z tym przyszłość.-teraz nawet nie wiem co mam zrobić ze swoją przyszłością. Uczyć uczę się dobrze, więc będę musiała pomyśleć o jakimś porządnym kierunku studiów. Zawsze byłam dobra z przedmiotów ścisłych, więc pomyślę o jakiejś politechnice. Eh, mam jeszcze czas. To Łukasz ma w tym roku ciężki orzech do zgryzienia, bo zaraz matura i poważny wybór. Co prawda on uważa, że nie jest w stanie pogodzić nauki na poziomie wyższym z czynną grą w klubie, ale ja jestem innego zdania. On jest zdolny do wszystkiego, tylko trzeba w nim obudzić wolę walki i ambicję. Pokłóciłam się z nim, a mimo wszystko myślę o nim i o jego przyszłości. To się nazywa przyjaźń do grobowej deski chyba nie?
-No pewnie, że jest ci ciężko, ale to, że nie możesz biegać nie znaczy, że musisz się ostatecznie rozstać ze sportem. Wystarczy iść na jakieś studia menagerskie i już będziesz prowadzić kariery takich pożal się Boże gwiazd jak Łukasz Kadziewicz.- uśmiecham się na te słowa. Ja menagerem Kadzia? To by nie przeszło, bo ten człowiek ma co minutę nową koncepcje na swoje życie i ciężko zanim nadążyć.
~*~
Na umówionym spotkaniu jak nigdy pojawiłem się pierwszy razem z Kamilą. Zamówiliśmy sobie kawę i czekaliśmy na Siezia. Zachowałem się trochę głupio bo nie powiedziałem koledze z zespołu o reakcji Diany. Paweł ma nadzieję, że na spotkaniu pojawi się Motyl, a ja jestem niemal pewien, że nie przyjdzie. Trochę mi nagadała podczas rozmowy w szkole i głupio mi z tym, bo rzeczywiście przyjaciółka nie dostała ode mnie wystarczającego wsparcia po operacji łękotek. Owszem, towarzyszyłem jej podczas wizyt u lekarzy i samej operacji, ale potem zachowywałem się jak debil. Ciągle powtarzałem, że wszystko będzie dobrze, że się przyzwyczai. Szczerze powiedziawszy gdybym ja bym na jej miejscu, to chyba przywaliłbym każdej osobie w zęby, gdyby mi ktoś tak mówił o braku perspektyw na grę w siatkówkę. To całe moje życie, tak wiele poświęciłem tej dziedzinie sportu i nie wyobrażam sobie, gdybym miał z dnia na dzień przestać w nią grać.
-Nie martw się Łukasz. Paweł zrozumie, że twoja przyjaciółka ma humory i nie chce pójść z nim na studniówkę.- nie jest dobrze. Od jakiegoś czasu Kamila nie wyraża się zbyt przychylnie o Dianie. Jest ciągle podenerwowana, gdy o niej wspominam. Na każdym kroku urządza mi sceny zazdrości i prawie siłą wymusza, bym ograniczył swój kontakt. Wydaje mi się, że wpływ na jej zachowanie mają jej koleżanki i siostra, które opowiadają jej jakieś niestworzone historie. Nie raz słyszałem jak mówiły, że Jeziorska nie powinna się godzić na to, by łączyły mnie z Dianą tak silne relacje. Szczerze? Nie podoba mi się to, że Kamę łączą tak silne więzy z tymi pustymi lalkami, bo nie mają one na nią zbyt dobrego wpływu.
-Hejka!- dosiada się do nas Paweł, który pojawił się kilka chwil temu. Przywitaliśmy się i czekaliśmy na resztę zaproszonego towarzystwo. Naturalnie zastanawiałem się czy najważniejsza osoba dzisiejszego wieczoru w ogóle się tu pojawi. Dostrzegam, że Sieziu przebiera nerwowo nogami pod stołem i pewnie już ostatnimi siłami powstrzymuję się, by zapytać mnie o Dianę, ale nie robi tego. Nie mam jakoś odwagi powiedzieć mu o tym, że najprawdopodobniej nie będę w stanie załatwić mi towarzyszącej osoby na studniówkę, choć jeszcze parę dni temu byłem niemal pewien, że moja przyjaciółka zgodzi się bez wahania.
-No bo wiesz Paweł, jest taka sprawa. Diana…- miałem właśnie mówić mu o tym, że trochę się posprzeczaliśmy i najprawdopodobniej Motyl nie pojawi się tutaj, robiąc tylko i wyłącznie mi na złość, gdy blondynka weszła do kawiarni. Gdy zdjęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku, moja szczęka zjechała kilka pięter w dół, a być może osiągnęła nawet piwnicę. Od kiedy sięgam pamięcią, a muszę przyznać, że pamięć mam słabą i krótką, nie widziałem Diany w sukience, nie widziałem Diany w mocnym makijażu i nie widziałem Diany wyglądającej tak, jak wygląda teraz. Krótka spódniczka dopasowana do ciała w połączeniu z brzoskwiniową bluzką, również wyraźnie uwidaczniającą jej kobiece walory sprawiła, że Sieziu najprawdopodobniej z miejsca się zakochał. Wstał od naszego stolika i odstawił jej krzesełko.
-Cieszę się, że przyszłaś. Łukasz dobrze mówił, że na kim jak na kim, ale na tobie można polegać.- nasze spojrzenia się skrzyżowały. Za przytoczenie tych słów akurat w tym momencie będę musiał postawić Pawłowi piwo, bo Diana wyraźnie się uśmiechnęła, a to pozwalało mi mieć nadzieję, że nie będzie się na mnie długo gniewać za tę akcję ze szkoły.
-Łukasz mówił, że nie miałaś ochoty przyjść…- oboje równocześnie zgromiliśmy Jeziorską wzrokiem. Po jaki dzwon ona się w to wszystko miesza. Paweł wyraźnie się zmieszał, a ja liczyłem na to, że Dianie uda się jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
-Po prostu zastanawiałam się czy ja w ogóle się nadaję na taką imprezę, bo nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem królową parkietu, ale z drugiej strony cenne doświadczenie studniówkowe może mi się za jakiś czas przydać, więc bardzo chętnie potowarzyszę ci na studniówce.- pierwszy raz cieszę się, że ktoś w tak elokwentny sposób utarł nosa Kamili. Będę musiał z nią jeszcze dziś porozmawiać na temat jej zachowania, bo takie jakie jest teraz być nie może.
-No ja też nie tańczę jak John Travolta, ale znowu tak źle też nie jest, więc powinniśmy sobie poradzić. To co, wypijemy za udany bal maturalny?- prosimy kelnera by przyniósł nam po kuflu piwa. Patrzę z lekkim przekąsem w stronę Diany, ale ona wie, że przecież się z niej nabijam i nie będę robił jej żadnych wymówek z powodu jej młodego wieku. Uważam, że wszystko ma swój czas i na pierwsze piwo wcale nie trzeba czekać do ukończenia 18 roku życia.
-Przepraszam Diana. Obiecuję, że już nie będę gadał tak bez sensu, bo nie chcę sprawiać ci przykrości. Sztama?- korzystam z okazji, gdy Kama jest w łazience, a Sieziu reguluje rachunek, by przeprosić Motyl. Z początku ma taką minę, że jestem niemal pewien, że przez cały wieczór była dla mnie miła tylko dlatego, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Dopiero, gdy na jej twarzy pojawia się szczery uśmiech, a jej usta muskają delikatnie mój policzek jestem pewien, że wszystko jest między nami w porządku.
-Postaram się znaleźć dla siebie coś, bym mogła w przyszłości obracać się w świecie sportu, choć nieczynnego. Być może nawet kiedyś zostanę twoim menagerem?- uśmiecham się ironicznie. Już widzę nasze koncepcje mojej kariery. Na pewno całkowicie różne i odmienne. My się nawet nie możemy porozumieć przy tytule oglądanego wspólnie filmu, a co dopiero w tej kwestii. Nie mniej jednak cieszę się, że Diana tak ochoczo zajęła się planowanie swojej przyszłości po skończonej przygodzie z bieganiem.


~*~
Nie bądźcie na mnie złe, ale początki w moim wykonaniu zawsze są nudne :)
Szczęśliwego Nowego Roku mojego Drogie :*
Pozdrawiam, Paulinkaa