Mam już
dość! Ja głupia powiedziałam o tym pocałunku z Łukaszem Oliwce i mam teraz za
swoje. W końcu ruszyłam te swoje cztery litery w poszukiwaniu sukienki i
zabrałam przyjaciółkę. Po drodze powiedziałam jej co zaszło między mną a
Kadziewiczem na chwilę przed Pasterką i się zaczęło. Cały czas truje mi o tym,
że Łukasz to nie jest facet dla mnie, że przecież ma dziewczynę i nie powinnam
się w to wszystko wcinać na trzeciego. Ja to wszystko wiem i nie zamierzam
rozbijać niczyjego związku. Po prostu jej o tym powiedziałam, bo jakoś mi to
ciążyło na duszy, a z Łukaszem nie mogłam o tym porozmawiać, bo on udaje, że
nic się nie stało. No bo w sumie co się stało? Całowaliśmy się. Tylko chwilę,
bo szybko spanikowałam. To tak dużo? Kadziewicz powiedział, że pocałował setki
dziewczyn, a ja się przejmuje tym jednym? Nie robiłabym tego, gdyby to nie był
pocałunek z NIM. Do tej pory było to dla mnie coś zakazanego, coś do czego nie
mogłam się posunąć, bo nie wypada całować się z przyjacielem. Trudno, stało się
i czasu już nie można cofnąć, choć bardzo bym tego chciała.
-Jesteś
pewna, że nic nie poczułaś podczas tego pocałunku? Wiesz, koleżanki motylki i
te sprawy.-zaraz ją ździelę przez łeb, to jej się koleżanki gwiazdki pokażą.
Coś czułam, ale nie mam w sumie żadnego punktu odniesienia, bo wszystkie moje
dotychczasowe pocałunki były dziecinne, takie na zasadzie całowania się dwóch
ciotek. Ten z Łukaszem mogę uznać jako pocałunek profesjonalny. Boże, co ja
gadam w ogóle?!
-Oli
skończmy ten temat, bo zaraz nie wytrzymam i skończymy te zakupy zanim tak
naprawdę się zaczęły. Muszę dziś powiedzieć Pawłowi jaki kolor ma moja
sukienka, by mógł sobie do niej dobrać odpowiedni krawat. Żebym mogła to
zrobić, muszę zmaterializować swoje wyobrażenie o tym wyjściowym fatałaszku.
-Dobra
Diana, luźne szelki. Powiem ci tylko, że jakby ten pocałunek nic dla ciebie nie
znaczył to byś się tak nie wpieniała, ale już nic nie mówie i nie zaczynam
tematu.-wpieniam to się na przyjaciółkę, że próbuje dorobić do tego wszystkiego
jakąś ideologię. Napiłyśmy się po szklance soku ze świeżo wyciskanych owoców,
wyłączyłyśmy telefony i ruszyłyśmy na podbój sklepów. Mi w oko wpadła już
sukienka bodajże w trzecim sklepie, ale Oliwia za punkt honoru obrała sobie
obejście wszystkich sklepów i wybranie naprawdę tej najpiękniejszej. Po kilku
godzinach łażenia miałam wrażenie, że to przyjaciółka idzie na tę studniówkę a
nie ja.
-Możesz
zadzwonić do Pawcia i powiedzieć, że założysz śliczną sukienkę w …czarnym
kolorze. Nie wierzę, że chodziłyśmy po sklepach tyle godzin, widziałyśmy tyle
pięknych sukienek, a moja przyjaciółka wybrała sobie sukienkę, jakby miała
żałobę. Naprawdę aż tak bardzo nie chcesz iść na tę studniówkę?- jeśli spędzimy
ze sobą chociażby godzinę to czuję, że skończy się to jakąś awanturą, bo już
nie mogę jej znieść. Co z tego, że sukienka jest czarna? W tym fasonie czułam
się najlepiej ,a poza tym uważam, że tego typu uroczystość to nie kolorowe
jarmarki tylko szkolna uroczystość, na której warto wyglądać dostojnie i z
klasą.
-Jak
zaraz coś powiem, to ci w pięty wejdzie. Sukienka jest kupiona, buty i dodatki
kupione, więc temat uważam za zamknięty. Jeszcze tylko umówię się do
kosmetyczki i fryzjerki. Zrobię to po drodze do domu.-jakby jeszcze w tej
kwestii Pająk chciała protestować i wciskać swoje trzy grosze, to chyba bym
eksplodowała. Nie wiem czemu jestem w takim nerwowym nastroju. Może to okres?
-Spoko,
zaraz się zawijam do domu. I następnym razem jak cię pocałuje Kadziewicz to
albo wal mu w pysk albo poproś by ci wytłumaczył dlaczego to zrobił, bo jesteś
wtedy niemożliwa.- faktycznie, to wszystko przez Łukasza. Spotkam się dziś z
nim i wyjaśnię kilka kwestii. Właściwie jedną. Jeśli taki incydent znów się
powtórzy, to będę musiała zakończyć z nim znajomość. Nie na to się umawialiśmy,
gdy precyzowaliśmy nasze relacje jakiś czas temu. Wygrzebałam z plecaka kalendarz,
by się upewnić gdzie obecnie znajduje się Łukasz. Przeczucie nie myliło mnie,
gdy w głowie zaświtała „Urania”. Wsiadłam w odpowiedni autobus, jadąc z tymi
wszystkimi pakunkami na halę. Prześlizgnęłam się przez portiernię nie zauważa i
dość sprawnie znalazłam na parkiecie. Trener i zawodnicy się zdziwili, gdy tak
po prostu usiadłam sobie na trybunie i pomachałam do Kadziewicza.
-A wać
panna może mi powiedzieć co tu robi?- nie miałam okazji rozmawiać z trenerem,
więc nie znam człowieka. Uśmiecham się głupkowato zapewniając, że nie będę
przeszkadzać. Nie moja wina, że w moją stronę co chwile spogląda Paweł, a
Łukasz stroi głupie miny.
-Kurwa!!!-po
hali rozszedł głos Siezia. Dosadne słowo z jego ust zasygnalizowało wszystkim,
że roztargnienie blondyn przepłacił upadkiem, zderzając się z Kadziewiczem. Na
początku wszyscy się śmiali, wyzywając kolegę z drużyny od oferm, ale gdy długo
nie podnosił się z parkietu z grymasem bólu na twarzy wszyscy zamilkli. Z tego
co mówił mi przyjaciel, Paweł znajduje się w obecnym czasie w doskonałej
formie. Ostatnio trochę się zapuściłam jeśli chodzi o kibicowanie miejscowemu
klubowi, więc trochę jestem do tyłu z nowinkami, ale wierzyłam na słowo. Łukasz
i Maciek Dobrowolski znieśli Pawła z boiska za boczną linię. Podeszłam do
niego.
-Tak mi
przykro. Nie przynoszę ci chyba szczęścia.-starałam się go jakoś rozśmieszyć,
ale chyba marnie mi to wyszło. Trening się skończył niemiłym akcentem, trener i
lekarz drużyny pojechali z Siezieniewskim do szpitala, a ja powiedziałam
Łukaszowi, że chce z nim porozmawiać, więc czekałam na niego pod halą. Nie
spieszył się z opuszczeniem hali. Już powoli zaczynałam przymarzać do chodnika,
gdy pojawił się obok mnie z szelmowskim uśmiechem, całując przelotnie w
policzek. Jakoś tak inaczej niż zawsze.
-Ty się
przypadkiem nie zapędzasz? W gwoli ścisłości chcę ci powiedzieć, że ten
pocałunek nie powinien mieć miejsca.
-Nie
mogę cię całować w policzek? Od kiedy?- Kadziewicz śmieje się jak debil, a ja
mam wrażenie, że on już o wszystkim zapomniał. Może ja też powinnam? Było i nie
ma, błąd i tyle. Tak będzie najlepiej.
-Jesteś
samochodem?
-Nie,
przyjechałem z Dobrowolem, a wracał będę zapewne komunikacją miejską. Idziemy
na piwo?- właśnie to samo chciałam mu zaproponować. Tylko w jego obecności mogę
napić się tego napoju bogów, bo w innym przypadku nikt nie chce go sprzedać
nieletniej.
-Idziemy.
Nie idziesz dziś do Kamy?- siatkarz kiwa głową na znak protestu.
-O czym
chciałaś rozmawiać?- o kurde. Na szybko muszę wymyślić jakąś ściemę, by nie roztrząsać
już tego pocałunku.
-Chciałam
ci pokazać sukienkę jaką sobie kupiłam.- Kadziewicz spojrzał na mnie dziwnie,
ale zaraz po tym wszystko kupił i mogłam być spokojna. Odcinam się od tego, co
się stało, bo to w żaden sposób nie rzutuje na naszą przyjaźń, jeśli się
oczywiście nigdy więcej nie powtórzy.
~*~
Diana
nie potrafi kłamać, choć bardzo by chciała. Dobrze wiem o czym chciała ze mną
rozmawiać, ale ja nie chcę o tym rozmawiać. Od tego pocałunku przez dzień, dwa
miałem jakieś dziwne wątpliwości, nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.
No bo z jednej strony Kamila, z drugiej Diana. Jedną kocham, a z drugą
pocałunek zrobił na mnie ogromne wrażenie. Postanowiłem wypierać to ze
świadomości i nie wracać do tego myślami. Kocham Kamilę, Diana jest moją przyjaciółką
i to ma się nigdy nie zmienić. Piwo w jej towarzystwie i rozmowy o niczym
sprawiają, że czuję się tak jak dawniej. Przyjaciółka rozwodzi się właśnie na
temat mojego nieodpowiedzialnego podejścia do matury i zaniedbań jeśli chodzi o
powtarzanie historii.
-Ty w
ogóle możesz mi powiedzieć na jakie studia się wybierasz? Bo chyba jeszcze o
tym nie rozmawialiśmy.-nie rozmawialiśmy, bo ja sam jeszcze nie wiem co chcę
zrobić ze swoim życiem. Na pewno na pierwszym miejscu jest siatkówka i chęć
doskonalenia się na pozycji środkowego, by zabłysnąć kiedyś na większą skalę.
-Jeszcze
nie rzuciłem losu. Nie wiem Diana, nie pytaj mnie o takie rzeczy. Wiesz, że
moim mottem jest łacińskie powiedzenie „Carpie diem” i tego się trzymam. Na
poważne i wiążące decyzje przyjdzie jeszcze czas. Powiedz mi ty lepiej czy
jakoś już sobie ułożyłaś w głowie to, że nie będziesz biegać?-niby już o tym
rozmawialiśmy i Motyla wspominała coś o studiach menagerskich, ale muszę być
pewny na maska, że nie rozmyśla już o tym co było i stara się patrzeć w
przyszłość.
-Ja to
do matury mam jeszcze tyle czasu, że mi się może sto razy zmienić, a ty to już
nie masz za dużej swobody wyboru.-no coś tam mi w głowie świta, ale za wcześnie
jeszcze by o tym mówić. Na naukę do matury przyjdzie czas po studniówce. Wezmę
się i porządnie do tego przysiądę. Będę chyba jednak musiał skorzystać z pomocy
Diany przy odpytywaniu, bo lekcje z Kamilą kończą się najczęśniej w łóżku, bez
przerobionej partii materiału.
-Kochana
ty wiesz, że nasz Paweł to się w tobie zakochał? W szatni gada non stop o
tobie, a ja czuję się jak kretyn, bo wiem jakie jest twoje podejście do niego.-
nie mówię tego głośno, bo właśnie odpowiada mi ten układ. Zabrzmię absurdalnie,
ale nie wiem czy jestem gotowy na to, by Motyl związała się z kimś na poważnie.
Oczywiście nigdy nie będę stał na drodze do jej szczęścia, ale jakoś tak ciężko
mi jest sobie wyobrazić, że musiałbym się nią dzielić. Już mój związek
wprowadził sporo zamieszania w nasze życie, więc może powinniśmy dozować sobie
te przyjemności.
-Powiedziałam
ci już, że po studniówce wszystko mu wyjaśnię. Nie będę brnęłą w coś, co nie ma
przyszłości. Tak właściwie to może powinieneś się z nim skontaktować jakoś i
zapytać co z jego nogą?-Diana podrzuca mi dobry pomysł. Niby niewinny upadek,
ale noga chwilę ponim była mocno spuchnięta. Odchodzę na bok, bo nie wszyscy
lubią, gdy w restauracji załatwia się przy stoliku na głos swoje sprawy. Do
Pawła się nie dodzwoniłem, ale udało mi się skontatować z trenerem, który nie
przekazał mi dobrych wieści. Noga Pawła jest złamana, a włożony na nią gips mój
przyjaciel będzie musiał nosić 6 tygodni. Włosy zjeżyły mi się na głowie.
Złamanie niby nie koniec świata, ale dla sportowca zawodowego 6 tygodni bez
sportu to katorga. I do tego jeszcze niedługo studniówka.
-Ej co
ty masz taką minę? Co z Pawłem?- wróciłem do stolika z niezbyt wesołą miną, ale
nie mogła być inna.
-Noga
jest złamana, Paweł jest uziemiony z nogą w gipsie przez 6 tygodni. Może
pojedziemy do niego? Nawet nie odbiera ode mnie telefonu, więc podejrzewam w
jakim musi być humorze.-Diana zrywa się ze swojego miejsca, dopijając ostatni
łyk piwa. Za tą ją lubię, że zawsze w ciemno przyjmuje moje pomysły i nie muszę
jej nigdy nic tłumaczyć, bo myśli podobnie jak ja. Nie jechaliśmy już autobusem
miejskim, bo szarpnąłem się na taksówkę. Cóż, była wypłata, więc mogę sobie na
to pozwolić. W mieszkaniu Pawła zastaliśmy jego młodszego brata i rodziców.
Mama przejęła Dianę, bo już dawno chciała ją poznać. Jak znam Siezia, to pewnie
się zachwyca nią całe dnie i stąd chęć poznania Motyl przez członków jego
rodziny.
-Pójdę
do Pawła.-drogę do jego pokoju znam bardzo dobrze.
-Tylko
ja mogę mieć takiego farta. Tak się zapatrzyłem na Dianę kiedy weszła na halę,
że oczywiście musiałem potknąć się o własne nogi i złamać girę. Rozumiesz, że
mam praktycznie już po sezonie? Do tego jeszcze już mogę powiedzieć Dianie, że
może oddać sukienkę do sklepu, bo na żadną studniówkę nie idę.-no tak myślałem,
że Paweł będzie wściekły na cały świat o to co się stało i, że wszystko będzie
widział w ciemnych barwach.
-Z tym
sezonem to bym nie przesadzał. Zepniemy dupki, dostaniemy się do play-offów i
będziesz nam potrzebny. Na studniówkę w sumie mógłbyś iść i przynajmniej
posiedzieć. Nie ma takiej sytuacji z której nie byłoby wyjścia.-staram się go
jakoś pocieszyć, ale chyba jeszcze bardziej go wkurwiam. Już się nic nie będę
odzywał. Może mu powiedzieć, że Motyl tu jest? Może zrobi mu się miło, że
martwi się jego stanem? Nie, to nie jest najlepszy pomysł. Znam plany Diany związane
z Pawłem i nie ma sensu robić mu żadnych nadziei.
-Wiesz
co ci powiem Łukasz? Naprawdę zakochałem się w Dianie. Znałem ją przecież
wcześniej, ale dopiero teraz sobie uświadomiłem jaka jest cudowna i jak
wspaniale byłoby gdybyśmy byli razem. Nie mówię, że teraz, ale może kiedyś, w
przyszłości.-cholera, źle mi z tym, że znam stanowisko Diany i nie mogę
powiedzieć prawdy Sieziowi, bo to sprawa między nimi i nie mogę się wcinać. Z
drugiej strony znam trochę Pawła i wiem, że jak się zapędzi, to zaplanuje wspólną
przyszłość z Dianą do takiego momentu, że Motyl nie będzie miała odwagi się z
tego wycofać. Ją znam jeszcze lepiej i wiem, że nie skrzywdziłaby nawet muchy,
a co dopiero dać komuś kosza. Moja przyjaciółka tak naprawdę z żadnym
chłopakiem nie była w poważnym związku, brak jej doświadczenia o pewnych
zachowań, które są niezbędne do tego, by nie dać sobie narzucić uczuć.
-Diana
jest tutaj ze mną. Teraz pewnie magluje ją twoja mama, ale zaraz pewnie do nas
przyjdzie.-kiedy kończyłem ostatnie słowo, w drzwiach pojawiła się blondynka z
zadowoloną miną. Pani Kazia może jest bardzo dociekliwa i lubi wiedzieć
wszystko i o wszystkich, ale to niezwykle serdeczna i ciepła osoba, a do tego
jeszcze ma duże poczucie humoru i nie sposób się przy niej nudzić. Dobry humor
Motyl wynika pewnie z zasłyszanej historii bądź jakiejś anegdoty z życia pani
Kazi, bo mama Pawła lubi wszystkich bombardować tego typu pytaniami.
-Zostawię
was, bo jestem ciekaw jaką tym razem historię z rękawa wyciągnie twoja mama. A
poza tym wiem, że na pewno ma w zanadrzu jakieś pyszne ciasto, więc się zmywam,
a wy sobie pogadajcie.-zaakcentowałem ten ostatni wyraz wyraźnie, a gdy
przechodziłem obok Diany to szepnąłem ledwo dosłyszalnie:
-Powiedz
mu, że nic z tego nie będzie. Proszę.
~*~
Jestem żałosna i tylko tyle mam do napisania jeśli chodzi o tak długą nieobecność na blogach. Nic nie obiecuje bo wiem jak wygląda teraz mój wolny czas, a raczej jego brak i niestety nic nie mogę sobie zaplanować.
Pozdrawiam:***