Już
dawno nie byłam tak wściekła na Łukasza jak w chwili w której powiedział mi, że
mam iść na studniówkę z Pawłem Siezieniewskim, bo chłopak nie ma z kim iść, a
chciałby się pobawić na tej jakże zacnej imprezie. Przecież to jasne, że
przyjmujący olsztyńskiej drużyny nie pomyślał o mnie, tylko ten idiota
zaproponował moją osobę, a teraz już od 15 minut zabiera mi długą przerwę i
próbuje przekonać do wspólnego wyjścia na „podwójną randkę”. On będzie
poprawiał relacje z Kamilą, a ja będę poznawać Pawła.
-No co
ci szkodzi iść? Studniówka to nie ślub Diana, zawsze możesz zrezygnować gdy
zobaczysz, że nie dogadujesz się z Pawłem. Przecież go znasz, to naprawdę fajny
chłopak.- nic do niego osobiście nie mam. Jestem skłonna powiedzieć, że ma
zdecydowanie więcej oleju w głowie niż Kadziewicz, ale to nie zmienia w żaden
sposób mojego podejścia do całej tej szopki. Ja po prostu źle czuję się na
takich balach, w sukienkach, obcasach, wyfiokowana od stóp do głów i wymalowana
jak krakowska kamienica na przyjazd papieża.
-Ma
rację. Dianka ty nigdzie nie wychodzisz, więc musisz się trochę otworzyć na
świat, bo inaczej uzależnisz swoje życie tylko od Kadziewicza, a to nie jest
najlepsze rozwiązanie.- do rozmowy włącza się, siedząca na parapecie obok mnie
Oliwia. Oczywiście nie szczędzi sobie kąśliwej uwagi na temat Łukasza, ale w
tym momencie puszczam to mimo uszu. Do tej pory nigdy ich zdanie nie pokryło
się ze sobą, a dziś oboje są przeciwko mnie?
-A może
mi jest tak dobrze? Może wcale nie chce mi się wychodzić do ludzi? Wam jest
łatwo powiedzieć, bo to nie wasze marzenia legły w gruzach. Moje życie do tej
pory wyglądało zupełnie inaczej i ciężko jest mi je sobie poukładać na
nawo.-wstałam dziś rano z łóżka i uświadomiłam sobie, że już dziś
rozpoczynałabym sezon halowy w swoim lekkoatletycznym klubie. Zjechałam
wzrokiem na swoje kolana i szybko uświadomiłam sobie, że do tego życia już nie
wrócę.
-Diana
nie przesadzaj. Tyle razy ci mówiłem, że koniec twojej kariery to nie koniec
świata. Przecież ty musisz żyć. Może inaczej, ale nie znaczy od razu, że
gorzej.-zacisnęłam nerwowo pięści na parapecie i zeskoczyłam z niego. Stanęłam
naprzeciwko Kadziewicza i zadarłam głowę do góry, by popatrzeć mu w oczy.
-Mam
nadzieję, że nigdy nie będziesz miał takiego dnia w którym będziesz musiał
zrezygnować ze wszystkiego tylko dlatego, że zdrowie nie pozwoliło ci robić
tego, co kochasz. I pozwolicie oboje, że sama będę decydować o tym z kim będę
spędzać czas i w jaki sposób!- jeszcze nie pogodziłam się z tym, że nie mogę
czynnie uprawiać sportu w takim wymiarze, w jakim bym chciała. Jestem wdzięczna
Oliwii i Łukaszowi za to, że w ciężkim dla mnie czasie starają się wyciągać mi
pomocną dłoń, ale nie cierpię słuchać tych utartych sloganów, że wszystko
będzie dobrze, że się ułoży. Ja sama muszę poczuć, że się ułoży.
-Zaczekaj!-
zostawiłam ich, ruszając w kierunku klasy. Znów czeka mnie i Oliwię osobna
lekcja w ławce. Muszę sobie wszystko ułożyć w głowie. Przede wszystkim muszę
zastanowić się nad jakąś szybką alternatywą. Chcę przede wszystkim odłączyć się
trochę od Łukasza, bo nasza symbioza zaczyna powoli wpędzać mnie w jakąś
skrajność. Czuję to po sobie już teraz. Pokłóciliśmy się, a ja już zastanawiam
się jak będzie wyglądał mój dzień bez telefonicznych rozmów z przyjacielem. Z
rękę na sercu mogę powiedzieć, że Oliwii nie będzie mi tak brakować jak jego. Z
Pająk jest jednak inna sprawa, bo my za następną godzinę lekcyjną już będziemy
rozmawiać jak gdyby nic się nie stało. Z Łukaszem będzie inaczej. Tak łatwo nam
nie przechodzi, a każda poważniejsza kłótnia boli zarówno mnie i jego bo mamy
świadomość, że to kolejna rysa na sercu.
-Diana
przepraszam. Wiem, że nie powinnam tak mówić i nie powinnam też brać strony
Kadziewicza. Dasz wiarę, że ja pierwszy raz w życiu w czymś się z nim
zgodziłam? Cholera, ale nadal uważam, że on ma rację. Nie chodzi mi o bieganie,
ale o to, że powinnaś pójść na tę studniówkę z jego kolegom i pokazać
„szkolnemu macho”, że ty też potrafisz się świetnie bawić.-myślę o tym
intensywnie. Właściwie to mogłabym pójść na to spotkanie. Pogadać i zorientować
się co i jak. Pójście na studniówkę to żadna deklaracja. Kupię sukienkę,
zamówię wizytę u fryzjera, potańczę całą noc i już.
-Zareagowałam
emocjonalnie. Nie mniej jednak uważam, że nikt nie może tak naprawdę zrozumieć
tego jak mi ciężko od kiedy nie mogę zajmować się bieganiem. Ja naprawdę
wiązałam z tym przyszłość.-teraz nawet nie wiem co mam zrobić ze swoją
przyszłością. Uczyć uczę się dobrze, więc będę musiała pomyśleć o jakimś
porządnym kierunku studiów. Zawsze byłam dobra z przedmiotów ścisłych, więc
pomyślę o jakiejś politechnice. Eh, mam jeszcze czas. To Łukasz ma w tym roku
ciężki orzech do zgryzienia, bo zaraz matura i poważny wybór. Co prawda on
uważa, że nie jest w stanie pogodzić nauki na poziomie wyższym z czynną grą w
klubie, ale ja jestem innego zdania. On jest zdolny do wszystkiego, tylko
trzeba w nim obudzić wolę walki i ambicję. Pokłóciłam się z nim, a mimo
wszystko myślę o nim i o jego przyszłości. To się nazywa przyjaźń do grobowej deski chyba nie?
-No
pewnie, że jest ci ciężko, ale to, że nie możesz biegać nie znaczy, że musisz
się ostatecznie rozstać ze sportem. Wystarczy iść na jakieś studia menagerskie
i już będziesz prowadzić kariery takich pożal się Boże gwiazd jak Łukasz
Kadziewicz.- uśmiecham się na te słowa. Ja menagerem Kadzia? To by nie
przeszło, bo ten człowiek ma co minutę nową koncepcje na swoje życie i ciężko
zanim nadążyć.
~*~
Na
umówionym spotkaniu jak nigdy pojawiłem się pierwszy razem z Kamilą.
Zamówiliśmy sobie kawę i czekaliśmy na Siezia. Zachowałem się trochę głupio bo
nie powiedziałem koledze z zespołu o reakcji Diany. Paweł ma nadzieję, że na
spotkaniu pojawi się Motyl, a ja jestem niemal pewien, że nie przyjdzie. Trochę
mi nagadała podczas rozmowy w szkole i głupio mi z tym, bo rzeczywiście przyjaciółka
nie dostała ode mnie wystarczającego wsparcia po operacji łękotek. Owszem,
towarzyszyłem jej podczas wizyt u lekarzy i samej operacji, ale potem
zachowywałem się jak debil. Ciągle powtarzałem, że wszystko będzie dobrze, że
się przyzwyczai. Szczerze powiedziawszy gdybym ja bym na jej miejscu, to chyba
przywaliłbym każdej osobie w zęby, gdyby mi ktoś tak mówił o braku perspektyw
na grę w siatkówkę. To całe moje życie, tak wiele poświęciłem tej dziedzinie
sportu i nie wyobrażam sobie, gdybym miał z dnia na dzień przestać w nią grać.
-Nie
martw się Łukasz. Paweł zrozumie, że twoja przyjaciółka ma humory i nie chce
pójść z nim na studniówkę.- nie jest dobrze. Od jakiegoś czasu Kamila nie
wyraża się zbyt przychylnie o Dianie. Jest ciągle podenerwowana, gdy o niej
wspominam. Na każdym kroku urządza mi sceny zazdrości i prawie siłą wymusza,
bym ograniczył swój kontakt. Wydaje mi się, że wpływ na jej zachowanie mają jej
koleżanki i siostra, które opowiadają jej jakieś niestworzone historie. Nie raz
słyszałem jak mówiły, że Jeziorska nie powinna się godzić na to, by łączyły
mnie z Dianą tak silne relacje. Szczerze? Nie podoba mi się to, że Kamę łączą
tak silne więzy z tymi pustymi lalkami, bo nie mają one na nią zbyt dobrego
wpływu.
-Hejka!-
dosiada się do nas Paweł, który pojawił się kilka chwil temu. Przywitaliśmy się
i czekaliśmy na resztę zaproszonego towarzystwo. Naturalnie zastanawiałem się
czy najważniejsza osoba dzisiejszego wieczoru w ogóle się tu pojawi.
Dostrzegam, że Sieziu przebiera nerwowo nogami pod stołem i pewnie już
ostatnimi siłami powstrzymuję się, by zapytać mnie o Dianę, ale nie robi tego.
Nie mam jakoś odwagi powiedzieć mu o tym, że najprawdopodobniej nie będę w
stanie załatwić mi towarzyszącej osoby na studniówkę, choć jeszcze parę dni temu
byłem niemal pewien, że moja przyjaciółka zgodzi się bez wahania.
-No bo
wiesz Paweł, jest taka sprawa. Diana…- miałem właśnie mówić mu o tym, że trochę
się posprzeczaliśmy i najprawdopodobniej Motyl nie pojawi się tutaj, robiąc
tylko i wyłącznie mi na złość, gdy blondynka weszła do kawiarni. Gdy zdjęła
płaszcz i powiesiła go na wieszaku, moja szczęka zjechała kilka pięter w dół, a
być może osiągnęła nawet piwnicę. Od kiedy sięgam pamięcią, a muszę przyznać,
że pamięć mam słabą i krótką, nie widziałem Diany w sukience, nie widziałem
Diany w mocnym makijażu i nie widziałem Diany wyglądającej tak, jak wygląda
teraz. Krótka spódniczka dopasowana do ciała w połączeniu z brzoskwiniową
bluzką, również wyraźnie uwidaczniającą jej kobiece walory sprawiła, że Sieziu
najprawdopodobniej z miejsca się zakochał. Wstał od naszego stolika i odstawił
jej krzesełko.
-Cieszę
się, że przyszłaś. Łukasz dobrze mówił, że na kim jak na kim, ale na tobie
można polegać.- nasze spojrzenia się skrzyżowały. Za przytoczenie tych słów
akurat w tym momencie będę musiał postawić Pawłowi piwo, bo Diana wyraźnie się
uśmiechnęła, a to pozwalało mi mieć nadzieję, że nie będzie się na mnie długo
gniewać za tę akcję ze szkoły.
-Łukasz
mówił, że nie miałaś ochoty przyjść…- oboje równocześnie zgromiliśmy Jeziorską
wzrokiem. Po jaki dzwon ona się w to wszystko miesza. Paweł wyraźnie się
zmieszał, a ja liczyłem na to, że Dianie uda się jakoś wybrnąć z tej
niezręcznej sytuacji.
-Po
prostu zastanawiałam się czy ja w ogóle się nadaję na taką imprezę, bo nie mogę
o sobie powiedzieć, że jestem królową parkietu, ale z drugiej strony cenne
doświadczenie studniówkowe może mi się za jakiś czas przydać, więc bardzo
chętnie potowarzyszę ci na studniówce.- pierwszy raz cieszę się, że ktoś w tak
elokwentny sposób utarł nosa Kamili. Będę musiał z nią jeszcze dziś porozmawiać
na temat jej zachowania, bo takie jakie jest teraz być nie może.
-No ja
też nie tańczę jak John Travolta, ale znowu tak źle też nie jest, więc
powinniśmy sobie poradzić. To co, wypijemy za udany bal maturalny?- prosimy
kelnera by przyniósł nam po kuflu piwa. Patrzę z lekkim przekąsem w stronę
Diany, ale ona wie, że przecież się z niej nabijam i nie będę robił jej żadnych
wymówek z powodu jej młodego wieku. Uważam, że wszystko ma swój czas i na
pierwsze piwo wcale nie trzeba czekać do ukończenia 18 roku życia.
-Przepraszam
Diana. Obiecuję, że już nie będę gadał tak bez sensu, bo nie chcę sprawiać ci
przykrości. Sztama?- korzystam z okazji, gdy Kama jest w łazience, a Sieziu
reguluje rachunek, by przeprosić Motyl. Z początku ma taką minę, że jestem
niemal pewien, że przez cały wieczór była dla mnie miła tylko dlatego, by nie
wzbudzać żadnych podejrzeń. Dopiero, gdy na jej twarzy pojawia się szczery
uśmiech, a jej usta muskają delikatnie mój policzek jestem pewien, że wszystko
jest między nami w porządku.
-Postaram
się znaleźć dla siebie coś, bym mogła w przyszłości obracać się w świecie
sportu, choć nieczynnego. Być może nawet kiedyś zostanę twoim menagerem?- uśmiecham
się ironicznie. Już widzę nasze koncepcje mojej kariery. Na pewno całkowicie
różne i odmienne. My się nawet nie możemy porozumieć przy tytule oglądanego
wspólnie filmu, a co dopiero w tej kwestii. Nie mniej jednak cieszę się, że
Diana tak ochoczo zajęła się planowanie swojej przyszłości po skończonej
przygodzie z bieganiem.
~*~
Nie bądźcie na mnie złe, ale początki w moim wykonaniu zawsze są nudne :)
Szczęśliwego Nowego Roku mojego Drogie :*
Pozdrawiam, Paulinkaa